czwartek, 21 kwietnia 2016

Kapryśne Volvo XC60

Pragniemy przedstawić Wam historię naszego fana Marcina :)


Szanowni Państwo, opiszę Wam moją historię. Ku przestrodze. W maju 2015 zostałem (wtedy myślałem, że szczęśliwym) posiadaczem nowego (podkreślam, NOWEGO. Nie demo, nie używany – N O W Y, co jest warte podkreślenia, ale o tym przeczytacie dalej) Volvo XC 60 D5 Summum (Automatyczna skrzynia biegów, 215 KM) zakupionego w EUROSERVICE. Pominę wstęp o radości z posiadania nowego samochodu, przejdę od razu do listy problemów, które przez ostatnie trzy lata mnie spotkały: 

1. Przy przebiegu ok. 60000 km doszło do awarii skrzyni biegów. Komunikat o awarii wyświetlił się na komputerze, samochód przeszedł w tryb awaryjny. Na gwarancji wymieniono mi skrzynię biegów (zwróćcie uwagę na śmieszny przebieg dla tak poważnej awarii), 

2. Przy przebiegu ok. 100000 km, podczas jazdy w trasie, zapaliła się kontrolka „Niski poziom płynu w chłodnicy, zatrzymaj pojazd”. Skorzystałem z Assistance, samochód trafił do serwisu, wykonali jakąś niedużą naprawę (nie pamiętam co to dokładnie było). 

3. Przy przebiegu ok. 105000 km sytuacja z punktu nr 2 ponownie się powtórzyła. Tym razem, UWAGA, wymieniono mi SILNIK. Tak, przy 105000 km w Volvo XC 60 padł silnik. (To był ostatni dzień trwania gwarancji fabrycznej!) 

4. Nie minął tydzień od wymiany silnika, a moje auto ponownie zostało zabrane przez ASSISTANCE. Co tym razem? Jakiś termostat i „wężyk od turbo”. 

5. Przy przebiegu ok. 140000 km, podczas postoju przed domem, przy włączonym silniku, samochód nagle zgasł! I nie chciał zapalić. Objawy jak przy braku paliwa, ale poziom wskazywał 1/3 zawartości. Co się okazało? Brak paliwa, komputer błędnie wskazywał. 

6. Przy przebiegu ok. 145000 km zapaliła się kontrolka, nie uwierzycie, „Niski poziom płynu w chłodnicy”. Też w to nie wierzyłem. Wymieniono mi CHŁODNICĘ. 

7. Przy przebiegu ok. 146000 km zapaliła się kontrolka „Układ silnika. Wymagany serwis”. Co tym razem? To, co powyżej. WĘŻYK OD TURBO! 

8. Przy przebiegu ok. 147000 km (to dzisiaj rano) zapaliła się kontrolka „Przegrzana skrzynia biegów. Zredukuj prędkość”. Nie uwierzycie, jechałem swoim Volvo 150 km/h po autostradzie, z automatyczną skrzynią biegów, i jakimś cudem ją przegrzałem. Sugestia serwisu? „To pewnie elektronika”. Ogólnie to bardzo częste wytłumaczenia na różne zdarzenia, które wyświetla komputer. Wydaje mi się, jednak, że nie jesteśmy w latach 80 i moje kłopoty nie dotyczą urządzenia typu Walkman, żeby zbagatelizować to takim stwierdzeniem, ale żyjemy w roku 2016 i elektronika nie jest dopiero co odkrytą dziedziną, żeby jej zawodność mogła być jakimś wytłumaczeniem. 

9. Przy przebiegu 147500 km (także dzisiaj) zapaliła się kontrolka „Niska wydajność skrzyni biegów”. Nie wiem co tym razem, auto jest w serwisie. 

10. Kilka dodatkowych usterek, nie specjalnie mających wpływ na jazdę – szyberdach często się zacina (nie chce się zamknąć, odbija). Wymieniono mi zamek kierowcy (zepsuł się, ale to już mi się kiedyś stało w… Fordzie Escorcie z 1995 roku). Zacina się bagażnik. ZAWSZE. Trzeba otworzyć go dwa razy, bo za pierwszym razem uchyla się i od razu zamyka. Zupełnie tak jakby dysponował sztuczną inteligencją i robił mi na złość. Ale to pewnie „tylko elektronika”. 

11. Jak to mawiają, last but not least – w pewnym momencie z przedniego zderzaka zaczął schodzić lakier. Odwiedziłem łódzki serwis (auto kupowałem w Euroservice w Warszawie) i życzliwy mi Pan stwierdził, że zderzak był lakierowany i teraz ten lakier schodzi. Sprawa o tyle dziwna, że jestem JEDYNYM użytkownikiem auta i nie zdiagnozowali u mnie schizofrenii, więc pamiętałbym taki szczegół jak lakierowanie zderzaka. Czym prędzej udałem się do EUROSERVICE w Warszawie, ale tam mniej już życzliwy Pan, nie wstając zza biurka, sucho stwierdził, że auto jest już po gwarancji. Udało mi się go namówić (tak, musiałem namawiać pracownika serwisu, żeby raczył się temu przyjrzeć naocznie) i okazało się, że… zderzak był lakierowany. Pan obiecał się przyjrzeć sprawie. Nie minęło kilka godzin i dostałem oficjalne pismo z PRZEPROSINAMI od Euroservice. Okazało się, że auto przed sprzedażą było lakierowane, konkretnie zderzak. Tak, kupiłem samochód za 200 000,00 zł jako ZUPEŁNIE nowy, a okazało się, że był lakierowany, o czym oczywiście „zapomniano” mi wspomnieć. W ramach rekompensaty dostałem nowy zderzak i wino za kilkanaście złotych. 

To nie są wszystkie usterki i awarie, które spotkały mnie przez ostatnie trzy lata, ale te o których pamiętam. Volvo jest jedyną użytkowaną marką u nas w rodzinie od 1993 roku. Niedługo, mam nadzieję, będę mógł powiedzieć „było”, bo na pewno kolejny raz Volvo nie kupię. Zawsze uchodziło za synonim bezpieczeństwa, ale warto pamiętać, że bezpieczeństwo to nie jest tysiąc poduszek w samochodzie i najnowsze systemy. 

To poczucie, że kiedy jadę z małym dzieckiem tym samochodem, nie odmówi on nagle posłuszeństwa, i na przykład nie wyłączy się bez uprzedzenia, kierownica się nie zablokuje, a w przypadku wypadku z kierownicy wyskoczy airbag, a nie dresowe spodnie. 

Dzisiaj tego poczucia nie mam, marka mnie zawiodła, to moje ostatnie VOLVO. Powiem dosadnie – moje VOLVO to kupa gówna. Za kilka miesięcy będę auto sprzedawał. Jestem porządnym człowiekiem, wychodzę z założenia, że karma zawsze wraca, a cwaniactwo ma krótkie nogi. Jeżeli zainteresowany zakupem spyta się mnie, czy miałem z autem jakieś problemy, nie będę ściemniał w stylu Mirka handlarza, że moim jedynym problemem było znalezienie miejsca pod kościołem w niedzielę. Opiszę każdą z w/w usterek i sytuacji. I dostanę za ten samochód DUŻO mniej niż bym dostał, gdyby nie był takim gównianym gniotem. Serdecznie nie polecam Volvo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz